Harnaś 18 – 2010 r.

Gdy 2 lipca 2008 roku wędrowałem w upalnym słońcu doliną Polhoranki, nie miałem specjalnych nadziei na upolowanie jakiegoś zwierza. Rośliny i owszem – namiętnie zbierałem kolejne ujęcia pięknych kwiatów – ale zwierzaki pochowały się w cienistym gąszczu. Trochę im zazdrościłem pokonując kolejne etapy założonej trasy z bazy namiotowej katowickiego SKPB na Głuchaczkach: Vydrovka, Kohutova, muzeum Hviezdoslava… Długie podejście południowymi skłonami Babiej Góry na Półgórskie Rozstaje i dalej już nieco lżej na sam szczyt Diablaka.

No i właśnie tam, na samiuśkim wierzchołku ujrzałem… lisa. Najprawdziwszego, żywego, ba! żebrzącego nieomal rudego zwierzaka. Wściekły? Niee. Niemożliwe. Nawet wściekłemu by się nie chciało tak wysoko wyłazić. Skwapliwie korzystał z hojności zainteresowanych nim turystów i najwyraźniej wyspecjalizował się w takim sposobie zdobywania pożywienia.

Popytałem trochę, pogrzebałem w sieci i okazało się, ze lisek (najpewniej ten sam) wzmiankowany był już w czerwcu 2006 roku, rok później w lipcu i we wrześniu, będąc lokalną atrakcją dla odwiedzających Babią Górę turystów i dając się fotografować w ciekawych zbliżeniach. Zjadał wszystko, co dostał, nie wyłączając chleba, batonów i chipsów. No nienajlepsza to dieta dla dzikiego zwierza. Kolejnego lata również żebrał na Diablaku, więc jednak chyba specjalizacja mu służy.

Lis jest pospolity w całych Karpatach, można go spotkać w każdym piętrze, poza tatrzańskimi turniami. W Alpach dochodzi do 3000 m n.p.m., ale optymalnym dla niego siedliskiem wydaje się pas 1000-1300 m n.p.m. Jest najliczniej występującym drapieżnym ssakiem w masywie Babiej Góry. Im wyżej, tym mniej osobników, rzadko go można zobaczyć powyżej regla górnego. Bohater niniejszej wzmianki wspina się regularnie na sam szczyt najwyższej góry polskich Beskidów.