kępy traw

tańczące na wietrze

witają mnie śpiewem na szczycie

siedzę wśród nich radośnie

po pachy w słonecznych zapachach

zziajany plecak sapie obok

wtapiam się powoli w polanę

rozpływam

przeciągam

mruczę spod powiek

machinalnie owijam wokół palca

pierścień trawy

na wieki wieków

 

kwiecień, 1998