"Na szlaku"

„GRUPA PILSKA, LIPOWSKIEJ I ROMANKI”

09.09.1999 – NS nr 123

Stanisław Figiel i Piotr Krzywda

„GRUPA PILSKA, LIPOWSKIEJ I ROMANKI” – Beskid Żywiecki cz.II”

 Wydawnictwo PTTK „Kraj” – Warszawa 1999

 

Minął rok i w księgarniach ukazała się kolejna atrakcyjna pozycja z serii „Polskie Góry”-  „GRUPA PILSKA, LIPOWSKIEJ I ROMANKI – Beskid Żywiecki cz.II”. Jest to już jedenasty tom i napisali go, tak jak i poprzedni, znakomici krakowscy przewodnicy Stanisław Figiel i Piotr Krzywda (to, że krakowscy, można poznać po używaniu określenia „borówki” na czarną jagodę, a że znakomici, świadczy o tym sama książka).

Znów głównym atutem przewodnika, poza oczywistym uaktualnieniem danych, jest jego transgraniczny charakter – po raz pierwszy otrzymaliśmy piękny opis słowackiej części grupy Pilska. Ma to tym większe znaczenie, że w tym roku doczekaliśmy się wreszcie turystycznych przejść na granicy ze Słowacją. Na tym odcinku wyznaczono co prawda tylko jedno – na szczycie Pilska – ale i ono pozwoli nam na wzbogacenie wędrówek po Beskidzkich szlakach.

Porównując tę pozycję z poprzednią („Grupa Wielkiej Raczy”), muszę przyznać, że znalazłem mniej błędów, choć parę uwag warto dorzucić:

Podobnie jak poprzednio nie wspomniano o nowych przystankach kolejowych, które wyraźnie zwiększają możliwości dojazdu. Są to: Cięcina Dolna (na północ od starej stacji w Cięcinie), Milówka Zabawa (pomiędzy Milówką i Rajczą, na wschodnich stokach Zabawy, którą zresztą autorzy uparcie nazywają Wielką Zabawą) i Rajcza Centrum (jak sama nazwa wskazuje – na wysokości centrum Rajczy).

Jak zwykle najwięcej dyskusji wzbudza nazewnictwo. Pomijając spory, w jaki sposób pisać słowackie nazwy (trudno tu chyba o jednoznacznie słuszne rozwiązanie), nie można nie zauważyć niekonsekwencji, zwłaszcza na mapce-wklejce, która niestety jest aż nazbyt schematyczna, podobnie zresztą jak plany miejscowości.  Widać to również na załączonych panoramach. Wielki Cisowiec  (str.169) nazywany jest raczej Wielką Cisową Grapą, Sypurzeń (str.128) to prawidłowo Munczolik (co zresztą zauważają sami autorzy na str.229), a tajemnicza nazwa Muńców Wierch (str.160) odnosi się raczej do Buczynki. Wskazywałoby to na to, że autor (niestety nigdzie nie jest napisane, kto) rysował je dość dawno. Jeśli już o panoramkach mowa, to  na str.115 błędnie zaznaczona jest Ochodzita (strzałka wskazuje raczej Lysą Horę), a  na str.160 na pewno nie mamy widoku na masyw Pilska od zachodu, raczej od północnego wschodu, co nieco zmienia postać rzeczy (no i chyba tylko sokół wypatrzyłby krzyż Basika z takiej odległości). Zresztą wpadek ze stronami świata (kierunki, przebieg grzbietów) jest jeszcze kilka (str.7, 202, 272, 291). Zbyt często powtarza się błędna nazwa „Beskiedenverein” zamiast „Beskidenverein”, a właścicielem schroniska na Hali Boraczej było nie Żydowskie Towarzystwo Turystyczno-Narciarskie (str.196), a żydowski Klub Sportowy „Makkabi”. Hala  Cudzichowa czy Cudzikowa? Skoro również występuje w tej ostatniej wersji, a nie ma raczej wątpliwości, że pochodzi od nazwiska Cudzik, to może należałoby oddać honor jej niegdysiejszemu właścicielowi? Tu wkraczam na pole walki o prawidłowe historycznie nazwy i wiem, że jest to bardzo śliski teren, o czym przekonał się kiedyś Aleksy Siemionow, próbując naprawić dobrze zadomowione przeinaczenia. Osobiście lubię te wędrówki po historii nazw, kolekcjonuję je sobie, więc dodam też, że piękna przełęcz Pawlusia nazywana jest również „Wajzerka”.

Z ciekawostek wspomnę, że w Krzyżowej znajdują się trzy bunkry z 1939 roku, analogiczne jak te w Węgierskiej Górce – jeden na wschodnich stokach Krzyżowej, a dwa po przeciwnej stronie Kamiennej (poniżej ujścia potoku Dablin – swoją drogą ciekawa nazwa jak na Beskidy). Nie odegrały one żadnej roli w wrześniowej wojnie obronnej, gdyż agresor wybrał drogę doliną Soły. Ich stan nie jest najgorszy i mogłyby stać się lokalną atrakcją turystyczną.  Na szlaku czerwonym 12C na zachodnich stokach Romanki małą atrakcją jest przejście po skałce, na której założono nawet łańcuch (inna sprawa, czy naprawdę niezbędny). Ciekawa jest też historia przebudowy kościoła Św.Katarzyny w Cięcinie, otóż w jej trakcie w roku 1893 przesunięto całą wieżę na walcach ku zachodowi o kilka metrów w celu wydłużenia nawy!

Na koniec dodam, że baza namiotowa na Hali Górowej jest prowadzona przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich z Katowic, którzy w stojącym na hali własnoręcznie wyremontowanym szałasie organizują kilka ciekawych imprez, np. znane w studenckim środowisku Nocne Śpiewanie. A stoki północne masywu Pilska przecina tam „chodnik Arcyksięcia”, podobno wytyczony, by umożliwić Arcyksięciu Habsburgowi wycieczkę po górach. Ścieżka wije się tam wspaniałym lasem, przecinając malownicze osuwiska z olbrzymimi głazami piaskowca, porośniętymi poduchami z mchu. Warto tam trafić!

Postawiłem przewodnik na półce, obok innych książek i czekam na następne tomy z niecierpliwością. Wszak dalej jest Babia Góra, Police, Pasmo Jałowieckie i wiele innych gór. Warto wiedzieć o nich trochę więcej!