"Na szlaku"

LIST OTWARTY DO ANDRZEJA MATUSZCZYKA

14.11.1996 – NS nr 91 – styczeń 1997

Szanowny Panie Andrzeju!

Przykro mi, że mój artykulik o Pańskiej publikacji „Pogórze Karpackie” odebrał Pan jako frontalny atak na Pańską osobę. Nie miałem najmniejszego zamiaru atakować jednego z najpopularniejszych autorów przewodników i monografii karpackich. Krytyka dzieła nie jest krytyką autora jako takiego! To od autora zależy, w jaki sposób przyjmie krytykę i wedle tego będzie oceniany przez innych. Nikt nie jest nieomylny. Jednak od człowieka, który zęby zjadł na opracowaniach przewodników karpackich mamy prawo wymagać więcej.

Przewodniki nie służą tylko autorowi, ale mają być rzetelną informacją dla całej rzeszy turystów i właśnie dlatego pozwoliłem sobie na wypunktowanie zauważonych przeze mnie błędów. Nie po to, by , jak Pan pisze „załatwić autora”, ale by pozwolić innym na dokonanie poprawek i przyczynić się do ulepszenia następnych wydań. Jednak, jak widzę, pojęcie rzetelności nie oznacza dla nas tego samego. Wedle Pana, moja krytyka jest nierzetelna, bo „oparłem ją na niemal wyłącznie wątkach historycznych, czyli dotyczących jednej dziedziny”. Każdy, kto czytał mój tekst jest w stanie ocenić, że to nieprawda. (A jeśli nawet, to czy Pańskim zdaniem autor przewodnika może zaniedbać sprawdzenia faktów historycznych przed drukiem?). Nie koncentrowałem się na żadnej konkretnej tematyce; po prostu rzetelnie czytając Pański przewodnik (od deski do deski), starałem się rzetelnie poprawiać zauważone błędy. Pan komentuje natomiast parę wybranych tematów, a i to niestety co najmniej dyskusyjnie.

Jeśli chodzi o podział Pogórzy, to przyznam, moja interpretacja nie jest zgodna z podziałem „ojca geomorfologii polskiej”, profesora Klimaszewskiego. Rozróżnia on tylko cztery jednostki: Pogórze Śląskie, Wielickie, Ciężkowickie i Dynowskie. Jednak popełniliśmy wobec niego podobny błąd: ja ośmieliłem się podać Wiśnickie, Pan zaś Rożnowskie. A więc remis. Jednak już w podziałach turystycznych Pogórze Wiśnickie nie istnieje tylko w mojej wyobraźni. Władysław Krygowski tę „wschodnią część Pogórza Wielickiego” nazywa Pogórzem Bocheńskim, zaś inni autorzy, jak np. Lesław Bochenek, a nade wszystko prof. Jerzy Kondracki przychylają się do „mojej” nomenklatury. Żeby nie było wątpliwości, to wszystkie trzy mapy turystyczne, obejmujące ten teren, a to: „Okolice Krakowa”(1985), „Okolice Tarnowa” (1988) i „Beskid Wyspowy”(1993) używają określenia: Pogórze Wiśnickie. Sprawdzić łatwo. Pikanterii dodaje spojrzenie na autora opracowania treści turystyczno-krajoznawczej tej ostatniej – jest nim… Andrzej Matuszczyk! Jakże więc rozumieć Pańskie słowa, że jest to „sprzeczne z obowiązującymi kanonami podziałów geograficznych i turystycznych”?

Z opinią, że mapa „Okolice Tarnowa” (1988) to „jeden z najgorszych niewypałów kartografii turystycznej pod każdym dosłownie względem” pozwolę się wraz z mymi znajomymi nie zgodzić. Znam gorsze. W zamian za to polecam wszystkim do oceny mapkę szkicową z omawianego „Pogórza Karpackiego”. Fakt – powinna była zaistnieć, ale w tej formie, w jakiej zaistniała, można się tylko zgodzić z autorem, że jest (cytuję): „nieprzydatna do poruszania się w terenie”. Nie wiem też, czy Panu ktoś narzucał jakieś wysokości szczytów. Wcale nie upierałem się przy jakichkolwiek, wystarczy przeczytać, że stwierdziłem tylko, że różnią się od tych, podawanych na mapach Państwowego Przedsiębiorstwa Wydawnictw Kartograficznych.

Nie podważam zdania, że pisanie książki o całym Pogórzu jest zadaniem trudnym, męczącym i wymagającym znacznego nakładu pracy. Nie mam pretensji, że Pan tego nie uczynił. Nie zrozumiał mnie Pan. Ja się poczułem oszukany, kupując książkę pod tytułem „Pogórze Karpackie”, a otrzymując wewnątrz opis arbitralnie wybranej jego części. Jakby Pan odniósł się do autora książki z wielkim tytułem np.„Przewodnik po Polsce”, czytając wewnątrz mniejszymi literkami: „Przewodnik po Polsce środkowej i południowej”, a parę stron dalej dowiadując się, że z Polski południowej autor opisuje tylko część śląsko-sudecką, bo małopolsko-karpacka jest mniej ciekawa?    […]! Ano właśnie tak ja wtedy myślałem!

Ciesząc się wraz z Panem, że nakład pierwszego wydania „Pogórza Karpackiego”, które słusznie Pan sam określa jako „konglomerat kilkudziesięciu wątków”, został wyczerpany; mam wielką nadzieję, że wkrótce ukaże się drugie – poprawione – pod właściwszym tytułem: „Pogórze Karpackie – część środkowa” lub „Pogórze Wiśnickie, Rożnowskie i Ciężkowickie”. Proszę jeszcze raz, na spokojnie, przeczytać mój pierwszy tekst z NS 7-8/96. Jeśli nadal Pan uważa, że nie jest to krytyka „rzetelna i twórcza i dająca autorowi do myślenia”, to ja na to – proszę wybaczyć – już nic nie poradzę.

I na koniec jeszcze: ja naprawdę uważam, że pojawienie się Pańskiego przewodnika o Pogórzu Karpackim to prawdziwy przełom w literaturze turystycznej tego terenu. Chwała Panu za to! Ale to wcale nie znaczy, że nie wolno dorzucić do niej paru uwag z korzyścią dla czytelników i wędrujących po Pogórzu turystów, wręcz przeciwnie! Panu chyba też na tym zależy?