ŚWIT
ŚWIT RJT
De De De DeCA / DC DC De A
Wzgórza – dzieci księżycowe utulone w białym morzu,
Otulone aż po uszy, oddychają snami wzgórz,
Cisza płynie bezszelestnie, czasem tylko któreś westchnie.
Czas się zgubił gdzieś po nocy, czas się zgubił gdzieś po nocy
Czas się zgubił, czas. . .
Świt się kłania w pas, budzi słońce, niebo,
Błękit kryształowy, kryształowe brzegi gór.
Czas w piecu napalić. Zaspany żar w popielatej piżamie
Otwiera jedno oko i mruczy, że kotom
Mleka dać już trzeba i nachylić nieba
I napić się mgły, kubek chłodnej mgły
Świt się kłania w pas, budzi słońce, niebo,
Błękit kryształowy, kryształowe brzegi gór.
A potem wyjść z chaty w przestworza bogate
Tak cicho, by inni mogli jeszcze śnić
I pobiec do słońca kroplami rosy dzwoniąc,
Kto szybciej zza grzbietu z wyciągniętą dłonią
Słońce, czy ja? Słońce, czy ja?
Świt się kłania w pas, budzi słońce, niebo,
Błękit kryształowy, kryształowe brzegi gór.
styczeń, 1987